26.03.2006 :: 13:41
Chyba na zawsze pozostanie mi w pamieci tamten obraz: spleceni w uścisku - mocno przytuleni. Ona-boso w długiej koszuli, a On - w zimowym i ośnieżonym płaszczu. I tylko mokra plama stopniałego śniegu pod nogami zdawała się być jedynym milczącym świadkiem, że jest możliwy sen na jawie. ********** Zmieniłam się. To, co sie stało, odarło mnie z dzieciących złudzeń,że mój mikroświat się nigdy nie rozpadnie. Z naiwnego przekonania, że jest wieczny. Szczęście chyba się nikomu nie należy, a fakt jego istnienia w czyimś życiu wcale nie oznacza, że tak już będzie zawsze... - ta myśl, obsesyjna i niepokojąca wgryzała się w moją świadomosć, a nawet podświadomość, by się we mnie zadomowić na zawsze - A jeśli tak to o to szczęście trzeba dbać i wciąż o nie zabiegać, chcieć pielęgnować i w ogóle dostrzegać; inaczej może się wyśliznąć z naszych nieczułych, obojętnych dłoni, wymknąć się chyłkiem, nawet nie mówiąc, dokąd ucieka i dlaczego nas już nie chce.. ********** Czasami zachowuje się strasznie, jakbym w ogóle nie istniała, jakbym istnieć nie chciała, bo myśle że nie warto.. że nigdy nie będę szczęśliwa.. może mam racje.. może nie będę.. szczeście jest nie dla każdego jak jush mówiłam.. może ja jush wykożystałam swój limit/przydział/działke.. może na nie nie zasłóguje.. mimo to dąże do doskonałości..